Guinness Storehouse, Dublin, Irlandia

Przez cały mój pobyt w Irlandii byłam w Dublinie tylko kilka razy, nie licząc oczywiście wyjazdów na lotnisko. Za każdym razem chciałam wybrać się tutaj w jedno specialne miejsce, jednak zawsze brakowało mi czasu. Chodzi mi o dom najbardziej znanego irlandzkiego piwa czyli Guinness’a.

Photo_1553897389965.jpg

Sama bardzo lubię to piwo. Uwierzcie mi na słowo ale takie ciemne, zimne piwko najlepiej gasi pragnienie. Będąc w Irlandii wszędzie widzi sie reklamy i pamiątki z Guinness’em na przykład kufle, podstawki i nawet całą serię ubrań. Guinness jest też oficialnym sponsorem Six Nations Rugby.

Ja najbardziej jednak Guinness’a kojarzę z reklamą z tukanem, bardzo mi się podoba cała seria tych reklam. O tym skąd on się wziął i czemu akurat tukan bedzię dalej.

Photo_1553897861181.jpg

Guinness Storehouse nie jest łatwo przegapić w Dublinie. Fabryka rzuca się w oczy zaraz po wyjściu ze stacji Heuston. Idąc w stronę centrum miasta mija się wysokie mury i wielkie czarne bramy. Między innymi właśnie ta niedostępność skusiła mnie by zobaczyć co jest za murami.

Photo_1553897731146.jpg

Z początku pan Arthur Guinness prowadził mały browar w domu w hrabstwie Kildare. Mając 34 lata postanowił spróbować szczęścia w samej stolicy kraju. To właśnie tutaj w Sylwestra 1759 roku Arthur Guinness podpisał umowę najmu na 9000 lat!!!! Tak właśnie podupadły wówczas budynek w sąsiedztwie St. James’s Gate w Dublinie przeszedł do historii Irlandii.

Photo_1553897857999.jpg
Wejście do browaru Guinnessa w St. James’s Gate w Dublinie, gdzie w 1759 roku Arthur Guinness podpisał umowę najmu na 9 000 lat!

Bilet można kupić w kasie przy wejściu. Czasami jednak trzeba się liczyć ze staniem w długiej kolejce. Można również zakupić bilet on-line na stronie Guinness Sorehouse. Wychodzi to nawet taniej, bo można skorzystać ze specjalnych ofert lub rabatu. Kupując sam bilet można również wykupić dodatkowe wejściówki na przykład na sesję z Koneserem i korepetycjami lub testowanie piwa na jednym z pięter.

Ja skorzystałam z rabatów na Dzień Świętego Patryka i wykupiłam dodatkowo degustację w Guinness Open Gate Brewery.

Odwiedzenie Storehouse w przed Paddy’s Day nie było dobrym pomysłem, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło – piwo było pyszne. Fakt, było od groma ludzi, w niektórych miejscach ciężko było nawet wejść, szczególnie na ostatnim piętrze budynku. Samo zwiedzanie jednak było bardzo interesujące i wciągające.

Siedem pięter historii Guinness’a.

Myślałam z początku, że spędzę tutaj góra z dwie godziny. Dawno się tak nie pomyliłam, bo można tam spędzić pół dnia. Cały budynek ma aż siedem pięter i na każdym znajdziemy coś innego i ciekawego. W samym sklepie czy w restauracjach można stracić poczucie czasu.

Photo_1553897438995.jpg

Photo_1553897534601.jpg

Zwiedzanie Storehouse prowadzi się samodzielnie, nie trzeba pilnować się żadnej grupy. Tak więc można na każdym piętrze spędzić tyle czasu ile się chce. Można też skorzystać ze zwiedzania z przewodnikiem, taka opcja jest dostępna dla większych grup.

Photo_1553897683986.jpg

Ja zwiedzanie oczywiście rozpoczęłam od poznania historii Arthura Guinness’a. Następnie przechodząc się korytarzami starej fabryki poznawałam po kolei historię procesu produkcji i exportu Guinness’a.

Wyeksponowane są sprzęty i maszyny jakie niegdyś były używane w procesie produkcji. W bardzo interesujący sposób pokazano i opisano etapy produkcji piwa od surowych składników po procesy ważenia aż do samych bąbelków. Interaktywne ekrany pokazują krok po kroku całą wiedzę jaką powinniśmy poznać na temat Guinness’a.

Photo_1553897581450.jpg

Photo_1553897583295.jpg

Na ścianach były stare kafle, odsłonięte stare mury, wychodzące ze ścian rury i ogromne szyny. Można było poznać sprzęt, na którym się niegdyś pracowało i transportowało materiały oraz sam trunek. Przez moment można się cofnąć w czasie i oglądać filmy opowiadające całą historię.

Photo_1553897727297.jpg

Photo_1553897539412.jpg

Photo_1553897537076.jpg

Photo_1553897297338.jpg

Historia sławy Guinness’a.

Jak wspomniałam na początku historia Guinness’a w Dublinie rozpoczęła się w 1759 roku gdy Arthur Guinness postanowił przenieść produkcję piwa do stolicy Irlandii – Dublina. Już dziesięć lat później, pan Guinness zaryzykował po raz kolejny i wyeksportował sześć beczek piwa do Anglii. Następnie w 1799 roku ciemne piwo stało się tak bardzo popularne w stolicy Irlandii, że pan Guinness zdecydował, że skupi się tylko i wyłącznie na produkcji portera by udoskonalić jego smak i produkcję.

Photo_1553897337241.jpg

Kolejny poważny ruch pan Guinness podjął w 1817 roku. To wtedy osiem beczek portiera Guinness’a odbyło swoją pierwszą podróż przez Atlantyk. Beczki trafiły do John’a Heavy’a w Południowej Karolinie. Tak właśnie Guinness dotarł do Ameryki, gdzie w czasach irlandzkiej emigracji jego dziedzictwo jeszcze bardziej rosło.

Pod koniec XIX wieku Guinness był jednym z trzech największych browarów między Wielką Brytanią a Irlandią. W 1862 roku firma przyjęła harfę irlandzką jako swoje logo i zarejestrowała ją w 1875 roku.

Photo_1553897391513.jpg

Oczywiście ryzykowne posunięcia Arthura Guinness’a opłacały mu się po stokroć i przyniosły sławę na całym świecie. Do tej pory każdy słyszał o tym piwie i słynny Guinness już na zawsze kojarzony będzie Irlandią.

Photo_1553897679700.jpg

Testowanie Guinness’a.

Powiem szczerze, że jak się tak naoglądałam tych wszystkich filmów to naszła mnie nieodparta ochota na pointa Guinness’a. W sali degustacyjnej Storehouse można go wreszcie posmakować, mało tego – można przetestować również inne rodzaje tego piwa. Testowanie piwa trzeba sobie wykupić, należy też zapoznać się z dodatkami jakie ma się na bilecie. Ja np. miałam 1 drink za darmo.

Photo_1553897678347.jpgPhoto_1553897494620.jpg

Świat reklam Guinness’a.

Tutaj bardzo mi się podobało, wreszcie zobaczyłam moje ulubione zwierzaczki i całą historię reklam telewizyjnych, plakaty, kufle, puszki i butelki i stare pamiątki. Mnóstwo wszystkiego co związane jest z Guinness’em od czasów jego powstania.

Przez prawie 200 lat Guinness był tak sławny, że nie potrzebował żadnych reklam by zwiększać swoją sprzedaż. Jednak pod koniec lat 20-tych nieoczekiwanie poziom sprzedaży spadał. To właśnie wtedy, w 1929 roku Rupert Guinness, ówczesny prezes firmy, przeprowadził pierwszą w historii kampanię reklamową Guinness’a. Hasłem przewodnim było: „Guinness jest dla ciebie dobry”. Sama reklama miała pokazać zdrowotne właściwości portera dla wszystkich.

Photo_1553897446994.jpg

W następnym roku firma postanowiła zatrudnić firmę reklamową SH Benson. Dzięki niej właśnie powstały reklamy z Tukanem i cała seria reklam ze zwierzętami. Człowiekiem, który wymyślił kultowego ptaka i jego towarzyszy był angielski ilustrator i rysownik John Gilroy.

Photo_1553897442939.jpg

Pomysł z Tukanem narodził się w cyrku, do którego Gilroy wybrał się z synem. Tam też obserwował lwa morskiego z balansującą na nosie piłką. Tak właśnie nasunął mu się pomysł by narysować lwa morskiego z balansującym kuflem Guinness’a na nosie oraz całą serię innych zwierząt i oczywiście tukana.

Jakiś czas temu, jadąc na wycieczkę w Hrabstwie Kerry przewodnik opowiedział mi jaki był początek reklamy Guinness’a z Tukanem. Najpierw Tukan leciał powoli przez cały ekran, i tyle. Z jednego końca na drugi. Nikt z widzów oczywiście nie wiedział o co chodzi, i tak przez jakiś czas aż ludzi zaczęło ciekawić o co tak właściwie chodzi w tej reklamie. To był rewelacyjny trik marketingowy by zwrócić wszystkich uwagę i zdobyć powszechne zainteresowanie. Potem owy tukan pokazał się z dwiema szklankami Guinness’a (koniecznie z dwiema) i z hasłem: „If he can say as you can. Guinness is good for you. How grand to be a Toucan – Just think what Toucan do”.

Ilustracja przedstawiała uśmiechniętego ptaka i dwie szklanki Guinness’a. Była to bardzo sprytna reklama, chodziło o fonetyczne znaczenie słowa „toucan” – czyli two can (dwie puszki). A co tukan może zrobić? Postawić je sobie na dziobie.

 

Gravity Bar.

Nigdzie na świecie nie będzie smaczniejszego ciemnego piwa niż w domu samego Artura Guinness’a w St James Gate. Moja wycieczka po Guinness Storehause skończyła się na zatłoczonym siódmym piętrze. Tam też popijając chłodnego Guinness’a mogłam podziwiać widok z okna na fabrykę i centrum Dublina.

Photo_1553897490925-1.jpgPhoto_1553897395957.jpgPhoto_1553905333917.jpg

The Open Gate.

Photo_1553897859416.jpgAby przejść do Open Gate trzeba było wyjść ze Storehouse i udać się na ulicę James.

Tutaj miałam wykupione wejście, musiałam jednak pilnować czasu by się nie spóźnić. Było tutaj oczywiście mniej ludzi niż w Storehous na siódmym piętrze i mogłam w spokoju przetestować cztery różne rodzaje Guinness’a.

Photo_1553897344627.jpgPhoto_1553897772833.jpg

 

17 myśli na temat “Guinness Storehouse, Dublin, Irlandia

  1. Ogromną słabość mam do takich industrialnych wnętrz i nie wiem jak to się stało, że będąc w Dublinie przegapiłam to miejsce. Jeśli chodzi o browary to dotąd zwiedziłam tylko poznański, ale co się odwlecze…

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.